Wczorajszy
dzień minął nam pod znakiem marudzenia, wiszenia na mamie, braku apetytu i
gorączki. Gorączka owa, jest wynikiem podania Truskaludkowi ostatniej dawki
szczepionki. Do tej pory Tosia w żaden sposób nie reagowała na szczepienia,
więc kiedy wczoraj rano obudziła się z gorączką, przyznam, że mnie to troszkę
zaskoczyło.
No trudno,
trzeba było się z tym jakoś zmierzyć.
Chociaż
przed psoceniem nawet gorączka jej nie powstrzyma. Przysłała bowiem Babcia
paczkę z prezentem dla Tosi. W paczce były piękne puzzle. A co ciekawsze, była
paczka zabezpieczona taśmą klejącą. Dużo było tej taśmy, to po to, by się
puzzle po drodze listonoszowi nie zgubiły.
Taka taśma
jest dla Truskaludków, nawet jeśli są chore, bardzo, ale to bardzo
interesująca.
Można ją
powoli od pudełka odrywać. Można kawałek kotu do ogona przykleić. To niestety
mamę denerwuje, wiec trzeba to robić ukradkiem.
A już jeśli
ma się szczęście to mama zadzwoni do babci żeby podziękować. I przestanie przez
minutę sprawdzać co Tosia robi.
I wtedy
można sobie wielki i bardzo klejący kawałek taśmy, przykleić na środku głowy i
do czoła.
O!
Taką sobie opaskę
gustowną zafundować.
A potem
jęczeć, ze się opaski zdjąć nie da.
A mama się
tak śmiesznie zapowietrza, aż nie wie co powiedzieć.
Chociaż
próba odklejenia taśmy troszkę boli. To wtedy można się rozpłakać.
Mama bierze
nożyczki i ciaaach! Odcina taśmę razem z dużym kawałkiem grzywki.
I wtedy
Truskaludek wygląda jakby ją piorun w czoło strzelił.
Ale co tam,
fajnie jest, tylko mama coś tam pod nosem mamrocze.
Dziwna ta
mama.
I znowu
gorączka rośnie i znowu samopoczucie się Tosi pogarsza
Wcale nie
jest łatwo mieć w domu chorego Truskaludka.
Wcale nie
jest łatwo gotować na śniadanie owsiankę trzymając na rękach marudzącego
Chorowitka, który wierci się na wszystkie strony, bo nie potrafi znaleźć sobie
miejsca.
Wcale nie
jest łatwo posprzątać mieszkanie lub chociaż obiad ugotować, kiedy Maruda
Marudkowska jęczy nam przy nodze i nic, ale to NIC jej nie pasuje.
Chcesz się
bawić klockami?
Nie
Chcesz
układać puzzle?
Nie
Chcesz
obejrzeć bajkę?
Owszem, ale
Ty mama masz mnie nosić wtedy na rękach....
Tutaj, mamie
zabrakło chęci i otwartości na propozycję ;)
W końcu
stanęło na tym, że idziemy do Truskaludkowego pokoju i czytamy książkę.
Po pięciokrotnym przeczytaniu książeczki, pokazaniu obrazków wszystkim, ale
to dokładnie WSZYSTKIM pluszakom w pokoju, kolejnej porcji jęczenia i 2
ucieczkach z łóżka, Tosia wreszcie zasnęła.
A jak wszystkim wiadomo, najlepiej z chorobą, złym samopoczuciem, marudnym
nastrojem i wszelkimi niedogodnościami, radzi sobie Miś.
Na pocieszenie i trzeba przyznać, że z chęci wciśnięcia w chorą córeczkę czegokolwiek, upiekła mama dla Tosi mięciutkie ciasteczka owsiane. Ugotowała kakao. Pokroiła jabłuszko i gruszkę.
Bo coś mamie mówiło, że i z obiadem będzie kłopot.
To chociaż niech Tosia podwieczorek cały zje
Obiad Tosia podzióbała, a zachęcona podwieczorkiem, zjadła go nieco bardziej ochoczo.
Mama miała oczywiście rację.
Jak zwykle.
;)
ps. przepis na ciasteczka, które wyszły przepyszne, podam w następnym wpisie :)