niedziela, 25 września 2011

Lokomotywa.

Czasami Życie idzie sobie do przodu krok za krokiem, niespiesznie rozgladając sie na boki, jak ktoś, kto własnie odkrył, że cudownie jest spacerować aleją w parku, nigdzie się nie spiesząc. A innym razem, to samo Życie nagle przyspiesza, i jak w wierszu Tuwima, najpierw "szarpnie wagony i ciągnie z mozołem", aż pewnego dnia " biegu przyspiesza i gna coraz prędzej, dudni i stuka, łomoce i pędzi"...I biedny Ludek, oszołomiony widzi, jak mu sie to Życie zmienia, jakby wsiadł do pociągu, który miał być osobowym, a okazał sie ekspresem. I  okazuje się, że ma Ludek, nową pracę, pasja przeradza się w coś więcej, trzeba codziennie podejmowac decyzje ważne, mające wpływ na resztę życia. a tymczasem ucieka  Ludkowi tydzień za tygodniem, dzień goni dzień i  budzi się ów Ludek pięknej wrześniowej niedzieli, uświadamiając sobie, że oto kończy sie powoli kolejny rok. I, że powoli nadchodzi czas rozliczenia się z własnymi postanowieniami. I, że zostały już tylko 3 miesiące na odhaczenie, choć kilku zapomnianych punktów na liście noworocznej. 
Lokomotywa Mieszkanki rozpedziła się w czerwcu. Nabrała rozpędu i wcale nie chce wyhamować. Może to i dobrze, może tak jest lepiej.
Chociaż, w ten weekend cieszył przystanek przy książce. Pierwszy od wielu tygodni dzień, kiedy można było, bez żadnych zobowiązań usiąść i cieszyć sie sobą, jesienią, babim latem i ostatnimi w tym roku promieniami słońca.
Taki mały przerywnik w podróży Superpospiesznym. Przyda się. Bo spojrzawszy w kalendarz, nie widzi Mieszkanka kolejnego wolnego weekendu. I to przez następne 6 tygodni. Pocieszajace, że zamknie w tym czasie kilka Postanowień. Choc Lista noworoczna była zdecydowanie za długa, jak co roku ;)
A może by tak w grudniu, nie tworzyć kolejnej ...

ps. Zmiany nastąpiły, zwłaszcza na gruncie zawodowym. Trzymajmy kciuki by trwale okazały sie zmianami na lepsze :)