Tłusty czwartek, pieczemy faworki. Do faworków, jak wiadomo potrzeba tylko żółtek. I zostają nam po tym smażeniu faworków białka. Nie wiem jak Wy, ale ja naprawdę nie lubię niczego wyrzucać. Dlatego u nas, w tłusty czwartek, jeśli są faworki - będą i bezy.
Bezy piekę tak jak to robiła moja babcia. Są chrupkie na zewnątrz i lekko miękkie w środku (jesli ich nie przesuszę, a to niestety też mi się zdarza ;) )
Potrzebne będzie:
5 białek
2 szklanki cukru (najlepszy będzie drobny cukier)
pół łyżeczki soli
ok pół łyżeczki octu winnego
Jajka zaczynamy ubijać, kiedy zamienią się w pianę dodajemy sól, ubijamy dalej. W momencie kiedy piana zacznie być sztywna, zaczynamy dodawać cukier. Po troszeczku (najprościej po 1 łyżce), cały czas ubijając.
Pod koniec ubijania dodajemy ocet.
Ubitą pianę wykładamy na wyłożoną papierem do pieczenia blachę ( można wykładać łyżką, można rękawem cukierniczym lub szprychą. Jak Wam wygodnie)
Bezy suszymy w piekarniku nagrzanym do 130-140 stopni około 1,5 godziny.
Każdy piekarnik jest inny, jeśli chcecie by bezy były śnieżnobiałe, lepiej zmniejszyć nieco temperaturę suszenia i wydłużyć czas.
Blachę z bezami ustawiam na środkowej półce piekarnika, unikam suszenia bez na wyższych półkach, ze względu na to, że im bliżej grzałki, tym większe ryzyko przyrumienienia bezy.
Bezy studzimy w zamkniętym piekarniku.
Smacznego :)
ps. Białka z faworków można oczywiście zamrozić, ale skoro rodzina i tak uwielbia bezy... ;)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tłusty Czwartek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tłusty Czwartek. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 8 lutego 2016
czwartek, 4 lutego 2016
Tłusty Czwartek
Każdego roku w Tłusty Czwartek piekę faworki. Nie mam niestety umiaru i
wychodzą mi jakieś ogromne ilości, zwykle więc, jemy je przez kilka dni.
Amatorów tych pysznych karnawałowych ciastek u nas nie brakuje, więc nie mam
wyrzutów sumienia i smażę ile serce podpowie :)
Co roku smażyłam tez pączki z serków homogenizowanych, według przepisu mojej mamy. Takie jakie pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Pączkami tymi zajadały się dzieci z mojego podwórka, biedna moja mama cały dzień spędzała przy kuchni, bo jej dzieci, chętnie częstowały cała zgraję głodomorów :)
W tym roku jednak, ze względu na moje uczestniczenie w piątkowym pieczeniu z dziewczynami z Słodkiego Piątku ( o której to grupie napisze Wam niebawem :) ) z pączków zrezygnowałam. Zastąpione zostały hiszpańskimi churros.
Ale zacznijmy od najważniejszych ciastek tego dnia, oto przepis na Najlepsze Faworki Świata :)
Jest to przepis na tradycyjne, staropolskie faworki. Tak samo robiła je moja babcia, według tego przepisu, smaży faworki moja mama.
Ja korzystam z proporcji podanych przez Hanną Szymanderską w książce "Polskie tradycje świąteczne"
Najlepsze faworki :)
- 5 żółtek
- 0,5 szklanki cukru
- 0,5 szklanki śmietany
- 1,5 - 2 szklanki mąki
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- tłuszcz do smażenia
- cukier puder z cynamonem do posypania
Żółtka ucieramy z cukrem pudrem na pianę, wlewamy śmietanę, dokładnie mieszamy i stopniowo, stale mieszając, dosypujemy przesiana mąkę. Pod koniec wyrabiania ciasta dodajemy sok z cytryny.
ciasto cienko rozwałkować na podsypanej mąką stolnicy, pokroić w paski, naciąć każdy pasek pośrodku i przełożyć brzeg przez nacięcie, tak by powstał kształt faworka.
Smażyć na gorącym tłuszczu na złoty kolor. Odsączyć na papierowym ręczniku. Podawać posypane cukrem pudrem zmieszanym z cynamonem :)
przepis pochodzi z książki "Polskie tradycje świąteczne" Hanna Szymanderska /Świat Książki Warszawa 2003r/
Natomiast hiszpańskie Churros piekłam z przepisu z bloga Moje Wypieki. Przepis można znaleźć tutaj
Niestety nie mam dużej tylki, więc moje churros są cienkie i bardziej wyglądają jak robaczki a nie ciastka ;) Ale i tak są przepyszne.
Z premedytacją natomiast darowałam sobie robienie sosu. Ciastka są tak pyszne same w sobie, że wydaje mi się, ze dosładzanie ich czymkolwiek to już za dużo dobrego.
No, ale jak ktoś lubi, to dlaczego nie? ;)
Co roku smażyłam tez pączki z serków homogenizowanych, według przepisu mojej mamy. Takie jakie pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Pączkami tymi zajadały się dzieci z mojego podwórka, biedna moja mama cały dzień spędzała przy kuchni, bo jej dzieci, chętnie częstowały cała zgraję głodomorów :)
W tym roku jednak, ze względu na moje uczestniczenie w piątkowym pieczeniu z dziewczynami z Słodkiego Piątku ( o której to grupie napisze Wam niebawem :) ) z pączków zrezygnowałam. Zastąpione zostały hiszpańskimi churros.
Ale zacznijmy od najważniejszych ciastek tego dnia, oto przepis na Najlepsze Faworki Świata :)
Jest to przepis na tradycyjne, staropolskie faworki. Tak samo robiła je moja babcia, według tego przepisu, smaży faworki moja mama.
Ja korzystam z proporcji podanych przez Hanną Szymanderską w książce "Polskie tradycje świąteczne"
Najlepsze faworki :)
- 5 żółtek
- 0,5 szklanki cukru
- 0,5 szklanki śmietany
- 1,5 - 2 szklanki mąki
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- tłuszcz do smażenia
- cukier puder z cynamonem do posypania
Żółtka ucieramy z cukrem pudrem na pianę, wlewamy śmietanę, dokładnie mieszamy i stopniowo, stale mieszając, dosypujemy przesiana mąkę. Pod koniec wyrabiania ciasta dodajemy sok z cytryny.
ciasto cienko rozwałkować na podsypanej mąką stolnicy, pokroić w paski, naciąć każdy pasek pośrodku i przełożyć brzeg przez nacięcie, tak by powstał kształt faworka.
Smażyć na gorącym tłuszczu na złoty kolor. Odsączyć na papierowym ręczniku. Podawać posypane cukrem pudrem zmieszanym z cynamonem :)
przepis pochodzi z książki "Polskie tradycje świąteczne" Hanna Szymanderska /Świat Książki Warszawa 2003r/
Natomiast hiszpańskie Churros piekłam z przepisu z bloga Moje Wypieki. Przepis można znaleźć tutaj
Niestety nie mam dużej tylki, więc moje churros są cienkie i bardziej wyglądają jak robaczki a nie ciastka ;) Ale i tak są przepyszne.
Z premedytacją natomiast darowałam sobie robienie sosu. Ciastka są tak pyszne same w sobie, że wydaje mi się, ze dosładzanie ich czymkolwiek to już za dużo dobrego.
No, ale jak ktoś lubi, to dlaczego nie? ;)
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)