Dziś miałam się zając kilkoma najgorszymi książkami, które przeczytałam w ubiegłym roku, ale coś mnie niestety rozprasza dziś, za nic nie potrafię się skupić, wiec będzie lekko i przyjemnie.
W grudniu miałam bardzo mało czasu by siedzieć przy komputerze. Zajmowały mnie nie tylko standardowe, grudniowe zajęcia, ale i jeszcze kilka innych, dość czasochłonnych spraw.
Ale pomimo swej "zajętości" to by dobry miesiąc.
Bardzo rodzinny i radosny.
Jednak najfajniej grudzień spędziła Tosia. Tak to już chyba jest, że to miesiąc taki bardzo dla dzieci. Od Mikołajek począwszy, a na Sylwestrze skończywszy.
Oto kilka migawek pamiątkowych i słów kilka o tym, co Truskaludek w grudniu robiła :)
Piekła z mamą pierniki. Alpejskie :) Pyszne wyszły, a w domu pachniało przecudnie :)
Jak wiadomo 6 grudnia przychodzi do dzieci prawdziwy Święty Mikołaj. Żeby mieć pewność, że biedak nie zabłądzi (bo przecież Tosia od niedawna tu mieszka) Truskaludek oznakowała okno, kolorowymi naklejkami. Znakowanie trwało ok 2 godzin bo się dekoratorka nie mogła zdecydować, w którym miejscu, którą naklejkę umieścić. Dobrze, że mama kupiła takie wielokrotnego użytku ;)
Tata opowiadał gdzie rosną choinki, jak wyglądają i dlaczego są zima zielone :) Truskaludek sprawdzała czy naprawdę ich listki kłują ;)
Do Mikołaja i do Dzieciątka trzeba było napisać listy. Żeby na pewno wiedzieli co Tosi przynieść. Co jest najbardziej potrzebne.
I jak widać, Mikołaj nie zabłądził. Prezenty przyniósł na czas, naklejki pomogły ;)
A potem już była wizyta Babi, Wyjazd do Dziadków, wspaniałe święta Bożego Narodzenia (Dzieciątko również nie zawiodło ;) ) i Sylwester, podczas którego Tosia obejrzała więcej kolorowych fajerwerków niż rodzice, bo jej starzy, zasnęli, gdy Truskaludek, siedziała przytulona do misia, na łóżku między mamą i tatą i oglądała kolorowe wybuchy za oknem.
:)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz