środa, 3 października 2012

niekończąca się historia...

... oczywiście remontowa. Kiedy prawie 4 lata temu kupowaliśmy mieszkanie, wiedziałam, że nie od razu się urządzimy. W końcu wiadomo - nie od razu Kraków zbudowano. Byłam więc przygotowana na opóźnienia, na to, że przez jakiś czas (być może dłuższy) dom będzie w stanie "tymczasowym"
Ale, nie spodziewałam się, że ten "czas-być-może-trochę-dłuższy"potrwa aż 4 lata i nawet wtedy, końca remontu nie będzie widać. W międzyczasie odbyło się już zrywanie tynku ze ścian w gotowym, pomalowanym salonie, kucie i naprawianie, zalanego przez sąsiadów przedpokoju, a przecież ten pierwotny remont, nie zdążył się skończyć. A my już naprawiamy...
Ale, ostatnio widać światełko w tunelu. Ponieważ mojego męża taki  stan rzeczy, też nareszcie zaczął męczyć, ruszyliśmy do przodu i oto, od niedzieli, przynajmniej łazienka jest skończona :) Wymaga co prawda jeszcze małego dotknięcia dekoracyjnego, ale remontowo można powiedzieć, że już koniec.
Nareszcie.
Teraz  szukam inspiracji na drobiazgi, wybieram tapety i kolory do przedpokoju, salonu i sypialni, lampy do przedpokoju i kuchni itd. A potem ulubiona, chociaż trzeba przyznać, że i najtrudniejsza dla mnie część. Dekorowanie. Wiem czego chcę, kłopot w tym, że wiem "mniej więcej". Oglądam blogi wnętrzarskie, czasopisma i portale, zachwycam sie aranżacjami, które tam oglądam, ale nie potrafię jakoś ich przenieść na własne podwórko.
Beznadziejna w tym jestem.
Skończy się pewnie na całym mnóstwie zdjęć w ramkach, zamienieniu ścian w galerie i marudzeniu, że znowu jest nie tak jak chciałam.
A jak marudzę, to zwykle ruszam do boju, więc rozpocznę kolejny remont.
I tak w koło Macieju... 

9 komentarzy :

  1. ja też cały czas szukam inspiracji na dekoracje na ściany, przeglądam katalogi i magazyny i mniej więcej wiem co bym chciała ale co z tego jak z namierzeniem tego w sklepach jest potem problem :)
    a co do remontów w koło macieju to wiem coś o tym :-)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu znam ten ból. Ileż to razy coś mi się spodobało, a potem okazywało się, że albo nigdzie tego dostać nie mogę, albo że cena przyprawia o zawał serca...

      Usuń
  2. O rany! Pierwsze, co pomyslalam, to: niemozliwe, ze to juz 4 lata!!! Jestem w totalnym szoku...
    Yyyy... a to jeszcze nie koniec remontow? \
    Myslalam, ze u ciebie juz wszystko lśni i błyszczy, a ty po pracy zalegasz na kanapie z ksiazka w dloni :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, prawie 4 :) w grudniu minął, czas leci nieubłaganie.
      Co do zalegania z książką.... nawet bajzel mnie nie powstrzymuje ;)

      Usuń
  3. Bedzie slicznie, zreszta nawet jak jakas ramka nie bedzie pasowala do calosci, to dla mnie i tak to bedzie miejsce ktore chetnie zawsze odwiedze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justynko, Ty dobrze wiesz, ze zawsze o każdej porze, nasze drzwi są dla Ciebie szeroko otwarte :)

      Usuń
    2. Wiem, zeby bylo troche blizej, to bys sie ode mnie nie odpedzila. Ale sama wiesz jak jest,

      Usuń
  4. No nieźle...4 lata to już największego twardziela by wzięło:) Ja od roku odświeżałam, pokoik za pokoikiem i już dostawałam do głowy. Więc na razie stop, sypialnie nietknięta, ale świat się nie zawali, muszę odpocząć od ciągłego bałaganu i kurzu remontowego...
    Z tym dekorowaniem to jest tak jak piszesz. Niby wiem czego chcę, ale najgorsze to selektywne spojrzenie, bo wybór opcji duuuuuuży... więc najczęściej coś potem nie wychodzi. Teraz postanowiłam sobie, że po odmalowaniu ścian nie zakryję ich totalnie ozdóbkami i póki co, udaje mi się, ale to normalnie ćwiczenie silnej woli, jak walka z nałogiem..
    Ściskam Cię ciepło. Uszy do góry, kiedyś się te remonty skończą :))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Agnieszko, mam dla ciebie wyróznienie :))
    Jest na moim drugim blogu, Dietetyczny notatnik.

    http://dietetycznynotatnik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń