Tłusty czwartek, pieczemy faworki. Do faworków, jak wiadomo potrzeba tylko żółtek. I zostają nam po tym smażeniu faworków białka. Nie wiem jak Wy, ale ja naprawdę nie lubię niczego wyrzucać. Dlatego u nas, w tłusty czwartek, jeśli są faworki - będą i bezy.
Bezy piekę tak jak to robiła moja babcia. Są chrupkie na zewnątrz i lekko miękkie w środku (jesli ich nie przesuszę, a to niestety też mi się zdarza ;) )
Potrzebne będzie:
5 białek
2 szklanki cukru (najlepszy będzie drobny cukier)
pół łyżeczki soli
ok pół łyżeczki octu winnego
Jajka zaczynamy ubijać, kiedy zamienią się w pianę dodajemy sól, ubijamy dalej. W momencie kiedy piana zacznie być sztywna, zaczynamy dodawać cukier. Po troszeczku (najprościej po 1 łyżce), cały czas ubijając.
Pod koniec ubijania dodajemy ocet.
Ubitą pianę wykładamy na wyłożoną papierem do pieczenia blachę ( można wykładać łyżką, można rękawem cukierniczym lub szprychą. Jak Wam wygodnie)
Bezy suszymy w piekarniku nagrzanym do 130-140 stopni około 1,5 godziny.
Każdy piekarnik jest inny, jeśli chcecie by bezy były śnieżnobiałe, lepiej zmniejszyć nieco temperaturę suszenia i wydłużyć czas.
Blachę z bezami ustawiam na środkowej półce piekarnika, unikam suszenia bez na wyższych półkach, ze względu na to, że im bliżej grzałki, tym większe ryzyko przyrumienienia bezy.
Bezy studzimy w zamkniętym piekarniku.
Smacznego :)
ps. Białka z faworków można oczywiście zamrozić, ale skoro rodzina i tak uwielbia bezy... ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz